[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na lazurowym niebie nie pojawiła się ani jedna chmurka.Powietrze zdawało się gęstnieć.Nowicki ciężko oddychał.Nie mógł zasnąć; odczuwał dziwny niepokój wewnętrzny.Może to instynkt ostrzegał go przed czającym się nieznanym niebezpieczeństwem? Zerknął na przyjaciela.Smuga drzemał pochyliwszy głowę na piersi.Nowicki podejrzliwie rozejrzał się wokoło.Coś niezwykłego działo się w przyrodzie.Liście na drzewach i krzewach zastygły w całkowitym bezruchu, jakby porażone bezwietrzną, upalną pogodą.Wszędobylskie ptaki, a nawet dokuczliwe owady gdzieś zniknęły.Gwałtowny szelest krzewów, trzask łamanych gałęzi i tętent przerwały grobową ciszę.Nie opodal ukazało się stado tapirów.Głucho poświstując szybko biegły na południe.Po chwili kilka kapibar przemknęło błyskawicznymi susami.Widok nocnych zwierząt o tej porze dnia zdumiał Nowickiego.Przecież kapibary zazwyczaj biegały niezbyt szybko, teraz natomiast umykały dużymi susami.Cóż to mogło znaczyć? Tropikalny las znów zamarł, pusty i cichy.- Janku! - półgłosem zawołał Nowicki.- Dzieje się coś niezwykłego! Smuga już się przebudził.Niespokojnie spoglądał w las.- Może to nadmierny upał.- odparł.- Ale masz rację! Dziwna i niezwykła to cisza, jak przed burzą.Nawet owady zniknęły.- Czy widziałeś tapiry, kapibary i inne zwierzaki umykające na złamanie karku? - dopytywał się Nowicki.- Mówią, że szczury uciekają z tonącego statku.- Instynkt często ostrzega zwierzęta przed niebezpieczeństwem - potwierdził Smuga.Naraz ukryte w zaroślach ptaki zaczęły trwożliwie kwilić.Ziemia drgnęła, drzewa się poruszyły, liście głośno szeleściły, chociaż wciąż nie było nawet najlżejszego podmuchu wiatru.Trwało to krótką chwilę, aż nagle potężny, przygłuszony grzmot podziemny wstrząsnął lasem.Ziemia zakołysała się zdradliwie jak pokład statku na wzburzonym morzu.Nie opodal oszołomionych uciekinierów skorupa ziemska z hukiem pękła, tworząc szeroką, głęboką szczelinę, w którą z trzaskiem waliły się drzewa wyrwane z korzeniami.Smuga i Nowicki zerwali się na równe nogi, lecz silne wstrząsy rzuciły ich na ziemię.Przez puszczę przetoczył się gwałtowny wicher i zamarł gdzieś w dali.- Chyba już po wszystkim - stłumionym głosem odezwał się Smuga.- Patrz, kapitanie, ziemia się rozstąpiła i pochłonęła kęs lasu! Nowicki podniósł się i mruknął zawstydzony:- Tfu! Do stu wściekłych rekinów! Najpotężniejsze sztormy nie potrafiły zwalić mnie na pokład!- Pewno pierwszy raz przeżyłeś trzęsienie ziemi!- Faktycznie pierwszy raz mi się to przydarzyło - przyznał Nowicki.- Gdybyśmy obozowali kilkadziesiąt metrów dalej, już byłoby po nas!- Nie ma co mówić, ziemia by nas pochłonęła - dodał Smuga.- Mielibyśmy darmowy pogrzeb, i to bez pomocy grabarza - z humorem rzekł Nowicki odzyskując fantazję.- W Andach powitał nas wybuch wulkanu, teraz żegna trzęsienie ziemi.Ciekawe, co jeszcze może nas tu spotkać?!Łuna nad dżungląNastał bezchmurny, słoneczny ranek.Tropikalny las rozbrzmiewał przedziwnymi, tajemniczymi odgłosami.Jedynie szeroka szczelina w ziemi i powywracane drzewa świadczyły o katastrofie żywiołowej, która poprzedniego dnia nawiedziła okolicę.Nowicki doglądał kociołka z gotującym się rosołem z papug i głęboko nad czymś rozmyślał, zerkając na Smugę zajętego pakowaniem worków podróżnych.Wreszcie, jeszcze raz obrzuciwszy krytycznym wzrokiem przyjaciela, zagadnął:- Janie, coś mi przyszło do głowy!- Mów, kapitanie, mów, słucham z największą uwagą.Ostatnio stałeś się prawdziwą skarbnicą dobrych pomysłów - zachęcił Smuga; przerwał pracę i odwrócił się do Nowickiego.- Będziemy płynęli za wojownikami Kampów - zaczai Nowicki.- Nad Tambo znajdują się ich sadyby.Mogą nas spostrzec na rzece!- Musimy być na to przygotowani - potwierdził Smuga.- Właśnie o tym rozmyślałem.Gdyby nie twoja broda i długie włosy, założylibyśmy kuźmy i moglibyśmy uchodzić za wojowników płynących jako tylna straż.- Krótko mówiąc, kapitanie, radzisz mi zgolić brodę i przystrzyc włosy na modłę tutejszych Indian, czyli naśladować ciebie.- Powinniśmy zwracać na siebie jak najmniej uwagi, ty zaś wyglądasz jak biblijny patriarcha.Przy Indianach nie noszących zarostów wprost leziesz wszystkim w oczy.- Słuszna uwaga, kapitanie! Muszę pozbyć się brody i obciąć włosy.Masz lusterko i coś do golenia?- Z lusterka pozostał tylko okruch, ale od biedy wystarczy - odparł Nowicki.- Stłukło się, duża szkoda - powiedział Smuga.- W tej głuszy lusterko jest prawdziwym skarbem.- Nie ma co żałować! Sam odłupałem kawałek dla siebie.Widzisz, Agua tak się wdzięczyła do lusterka, że wypadało się z nią podzielić [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl