[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wydawało się, że coś do nich szepce, a za moment pojawiło się małe światełko, które powiększając się zawisło tuż przed nią.Rozłożyła dłonie, a światełko poszybowało w kierunku schodów.- Chodź - powiedziała do Dilvisha i poprowadziła go w dół.Kroczył za nią, a od czasu do czasu zatrzeszczała jakaś ściana.Wtedy światełko wirowało przez chwilę i na krótko gasło.Gdy schodzili, dźwięki z góry stawały się coraz bardziej przytłumione.Dilvish zatrzymał się i położył dłoń na ścianie.- Czy to daleko? - spytał.- Tak.Dlaczego pytasz?- Nadal czuję silne wibracje - odpowiedział.- Musimy być głęboko pod samym zamkiem, w głębi góry.- Prawda - potwierdziła skręcając w bok.- Na początku obawiałem się, że mogą zwalić nam cały zamek na głowę.- Jeśli potrwa to dłużej, to z pewnością zburzą to miejsce - rzekła.- Jestem dumna z Ridleya, mimo tych wszystkich niedogodności.- Nie to miałem na myśli - zaoponował Dilvish kontynuując wędrówkę.- Tam! Jest coraz gorzej!Wyciągnął rękę, by utrzymać równowagę, kiedy schodami wstrząsnął kolejny szok.- Czy nie wydaje ci się, że trzęsie się cała góra?- Tak - przytaknęła.- A zatem to prawda.- Co?- Słyszałam, że przed wiekami, będąc u szczytu swej świetności, Jelerak wzniósł tę górę, używając swych magicznych sztuczek.- I co z tego?- Jeśli jego moc wyczerpie się, to przypuszczam, że mógłby sięgnąć do pradawnych zaklęć, by ją odzyskać.A wtedy.- Góra zawaliłaby się razem z zamkiem?- To jest możliwe.Och, Ridley! Świetne widowisko!- Nie będzie takie świetne, jeśli znajdziemy się pod spodem!- Racja - stwierdziła przyspieszając kroku.- Ponieważ on nie jest twoim bratem, rozumiem twój argument.Ale przecież musi cieszyć cię fakt, że Jelerak przyparty został do muru.- Oczywiście - przyznał Dilvish - ale powinnaś przygotować się na każdą ewentualność.Milczała przez chwilę.- Śmierć Ridleya? - spytała.- Tak.Od jakiegoś czasu zdaję sobie sprawę, że to jest możliwe, bez względu na wynik ich starcia.Ale odejść w taki sposób, to naprawdę wielka sprawa, wiesz o tym.- Tak odpowiedział Dilvish.- Sam o tym wielokrotnie myślałem.Nagle dotarli na płaski podest.Dziewczyna skręciła gwałtownie i poprowadziła go do tunelu.Skalista podłoga pod nimi drżała niespokojnie.Światełko znowu zawirowało.Dobiegł ich powolny, zgrzytliwy dźwięk i trwał przez dziesięć sekund.Rzucili się biegiem do tunelu.- A ty? - zapytała nie przerywając biegu.- Jeśli Jelerak przeżyje, czy nadal będziesz go tropił?- Tak - odparł.- Wiem, że posiada co najmniej sześć innych cytadel.Znam położenie niektórych z nich.Odszukałbym je, tak jak i to miejsce.- Byłam w trzech z nich - powiedziała.- Jeśli przeżyjemy, opowiem ci o nich.Niełatwo byłoby wziąć je szturmem.- To nie ma znaczenia - stwierdził Dilvish.- Nigdy nie uważałem, że to będzie proste.Jeśli pozostanie przy życiu, udam się do nich.Jeśli go nie spotkam, zniszczę je po kolei, aż sam do mnie przyjdzie.Zgrzyt powtórzył się.Obok nich spadły kawałki skał.Płynące przed nimi światełko znikło.- Nie ruszaj się.Zrobię następne - powiedziała.Po chwili drugie światełko zabłysło między jej dłońmi.Szli naprzód.Dźwięki między skałami ucichły na moment.- Co uczynisz, jeśli Jelerak zginie? - zapytała.Dilvish nie odpowiadał przez moment, a potem rzekł:- Odwiedzę swą ojczyznę.Nie byłem tam od dawna.A co ty zrobisz, jeśli uda nam się stąd wydostać?- Tooma, Ankyra, Blostra - odrzekła - tak jak powiedziałam, gdybym tylko znalazła gentlemana, który by mnie tam dowiózł bezpiecznie.- To się chyba da załatwić - powiedział Dilvish.Gdy zbliżyli się do końca tunelu, cała góra zachwiała się pod potężnym wstrząsem.Reena potknęła się.Dilvish chwycił ją i wpadł na ścianę.Przez ramiona czuł gwałtowne wibracje wewnątrz skały.Za nimi rozległ się równomierny łoskot rozpadających się skał.- Pospiesz się! - krzyknął popychając ją do przodu.Światełko przed nimi zachowywało się jak pijane.Weszli do zimnej jaskini.- To tu - wskazała ręką Reena.- Tam stoją sanie.Dilvish dostrzegł pojazd, wziął ją pod ramię i ruszył.- Na jakiej wysokości jesteśmy? - spytał.- Chyba na dwóch trzecich drogi - odpowiedziała.- Nieco poniżej miejsca, w którym wzniesienie gwałtownie się podnosi.- Poniżej stok też nie jest łagodny - odparł, zatrzymując się przed saniami i opierając się o nie ręką.- Jak zamierzasz na nich zjechać?- Nie będzie to łatwe - odrzekła, sięgając za gorset i wyciągając złożony kawałek pergaminu.- Wyrwałam tę kartkę z jednej z ksiąg w wieży.Kiedy nakazałam sługom zbudowanie tych sań, wiedziałam, że potrzebne będzie coś silnego, by je pociągnąć.To niezwykle skomplikowane zaklęcie, ale przywołam demoniczną bestię, która wykona nasz rozkaz.- Czy mogę spojrzeć?Podała mu kartkę.Rozłożył ją i podniósł pod wirujące światełko.- To zaklęcie wymaga długotrwałych przygotowań - odezwał się po chwili.- Nie zostało nam wiele czasu, gdyż wszystko się tutaj trzęsie i rozpada w drobny mak.- Ale to nasza jedyna szansa - wykrzyknęła.- Potrzebujemy tych zapasów.Nie wiedziałam, że cała ta przeklęta góra zacznie się rozpadać.Po prostu musimy zaryzykować.Dilvish potrząsnął głową i oddał jej kartkę.- Zaczekaj tu - nakazał - i nie zaczynaj inwokacji!Odwrócił się i podążył tunelem w kierunku ryku lodowatego wiatru [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl