[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdy tedy nikt nie chciał jejzabić czy to ze złości, czy też z litości, i obrzydło jej ustawiczne wyszukiwa-nie dla innych żywności, której zresztą nigdzie już nie można było znaleźć,głód zaś targał jej wnętrznościami i wdzierał się aż do szpiku, a jeszcze wię-cej od niego zżerała ją wściekłość, ta, działając za podszeptem nędzy i gnie-wu, obróciła się przeciwko samej naturze.Wziąwszy swoje dziecię (a miałachłopca jeszcze przy piersi) zawołała: „O nieszczęsne maleństwo, na jaki losmam cię ochraniać pośród wojny, głodu i buntu? U Rzymian czeka nas nie-wola, jeśli w ogóle doczekamy ich nadejścia.Bo głód jest szybszy od niewo-li, a powstańcy srożsi od jednego i drugiego.Bądźże więc strawą dla mniei duchem mścicielem dla powstańców, a dla żyjących tematem opowieści,gdyż już tego tylko brakuje do pełnego obrazu nieszczęść Żydów".Mówiącte słowa zabiła syna, następnie ciało upiekła i połowę sama spożyła, a resztęprzechowywała dobrze ukrytą.Od razu zjawili się powstańcy i kiedy poczulizapach zbrodniczej74 pieczeni, jęli wygrażać się, że jeśli nie wskaże im stra-wy, którą przyrządziła, natychmiast ją zadźgają.Ta odrzekła, że także dlanich pozostawiła znaczną część i odsłoniła resztę ciała dziecka.Tych od razuprzeszedł dreszcz zgrozy i obrzydzenia i to, co ujrzeli, wprawiło ich w osłu-pienie.Ona zaś odezwała się do nich: „Oto moje rodzone dziecię i oto mojedzieło.Jedzcie, bo ja już też jadłam.Nie bądźcie ani słabsi od kobiety, anilitościwsi od matki.Lecz skoro jesteście tak bogobojni i wzdrygacie sięprzed moją ofiarą, to niechaj to, co już zjadłam, będzie waszą częścią, a re-szta niechaj dla mnie zostanie".Po tym wszystkim odeszli, drżąc na całymciele, w tym jednym wypadku okazując się tchórzliwymi, choć niechętnieoddali matce nawet to pożywienie.Niebawem całe miasto obiegła wieśćo tym okropnym postępku i każdy drżał z przerażenia, stawiając sobie przedoczy ten ohydny czyn, jakby sam się go dopuścił.Przymierając głodem tęsk-nili za rychłą śmiercią i za szczęśliwych poczytywali tych, którzy pomarli,zanim mogli słyszeć i oglądać takie potworności.5.Wieść o tym strasznym postępku szybko dotarła także do Rzymian.Jedni nie dawali temu wiary, inni odczuwali litość, lecz większość powzięłajeszcze większą nienawiść do narodu.Cezar usprawiedliwiał się z tegow oczach Boga, mówiąc, że ze swej strony ofiarował Żydom pokój, niezależ-ność i darowanie im wszystkim dawniejszych złych postępków.„Ale oni —żalił się — wybrali bunt zamiast zgody, wojnę zamiast pokoju, głód zamiastsytości i dobrobytu i własnymi rękami zaczęli palić świątynię, którą my dlanich staramy się zachować, i zasłużyli na taką właśnie strawę".Wszelako onpogrzebie ten odrażający czyn spożycia własnego dziecka pod ruinami ich oj-czyzny i nie pozwoli, aby na ziemi zamieszkanej słońce oglądało miasto,w którym matki w taki sposób się żywią75.Więcej niż matki zasłużyli na takiepożywienie ojcowie, którzy nawet po tak wstrząsających wydarzeniach nieskładają broni.Kiedy Cezar wyrażał te uczucia, równocześnie świadom byłtakże tego, jak wielka desperacja owładnęła owymi mężami: mniemał bo-wiem, że nie przyjdą już do rozsądku ci, którzy przeszli przez wszelkie możli-we okropności i z obawy przed nimi winni byli już dawno się opamiętać.Rozdział IV1.Skoro już dwa legiony skończyły sypanie wałów76 — stało się tow ósmym dniu miesiąca Loos77 — Tytus rozkazał ustawić tarany naprzeciwzachodniego krużganka zewnętrznego dziedzińca świątynnego.Nim jednakje tam umieszczono, przez sześć dni najpotężniejsza ze wszystkich posiada-nych machin helepola nieustannie tłukła mur nie odnosząc wszakże skutku,ponieważ dzięki swojej masywnej budowie i doskonałemu dopasowaniu ma-teriału był on mocniejszy od jej siły uderzenia i pozostałych taranów.Tym-czasem inny oddział podkopywał fundamenty bramy północnej i dopiero pociężkim trudzie udało im się wreszcie wyrwać zewnętrzne kamienie, ale żefundamenty wspierały się na bardziej w głębi położonych blokach, bramastała nie naruszona.W końcu Rzymianie zwątpili w skuteczność działaniaprzy pomocy machin i żelaznych drągów i przystawili do krużganków drabi-ny.Żydzi bynajmniej nie kwapili się do tego, aby im przeszkodzić, lecz jaktylko tamci na nie weszli, rzucili się do walki i jednych spychali z powrotemi strącali w dół na oślep, drugich, którzy opierali się, zabijali.Wielu z tych,co właśnie schodzili z drabin, siekli mieczami, nim jeszcze oni mogli się za-słonić tarczami.Niektóre drabiny, uginające się pod ciężkozbrojnymi, udałosię od góry odchylić w bok i strącić w dół.Ale sami także niemało strat po-nieśli.Żołnierze rzymscy, którzy wynieśli na górę godła, zaciekle o nie wal-czyli, gdyż oddanie ich w ręce nieprzyjaciół uważali nie tylko za dotkliwąstratę, ale i za hańbę78.W końcu jednak Żydzi zagarnęli je i wszystkich, któ-rzy już weszli na wierzch, wybili.Reszta, przerażona losem poległych towa-rzyszy, wycofała się.Spośród Rzymian nikt nie zginął nie dokonawszy dziel-nego czynu, a między powstańcami wyróżnili się ci sami, co w poprzednichbitwach, a także jeszcze Eleazar, kuzyn tyrana Szymona.Skoro Tytus prze-konał się, że oszczędzanie cudzych świętości tylko naraża jego wojsko naszkodę i straty w ludziach, rozkazał podpalić bramy.2
[ Pobierz całość w formacie PDF ]