[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niewielu mówi, kocham cię.Klnę się na prawdę mych słów.I każdy o tym dobrze wieWśród bagien i lasów i mgłów.Miał wprawdzie wątpliwości co do tych „mgłów”, ale w końcu ile wy razów rymuje się ze „słów”?Tymczasem związane puszki prowadziły go coraz bliżej - jak usilnie wierzył - do panny Carol Stickyfoot.Istna błogość.Naraz, kiedy tak posuwał się naprzód, przypomniał sobie przebiegłe, pozornie obojętne komentarze doktora Drata, który fachowo zasiał mu w sercu ziarno wątpliwości.Czy miał wystarczająco dużo odwagi (miał na myśli siebie, nie Drata) i siły, a także świadomość celu, by zmierzyć się z -jak twierdził psychiatra poważnymi problemami emocjonalnymi Carol? A jeśli okaże się, że Drat miał rację? Jeśli Carol jest w rzeczywistości trudniejsza i bardziej destrukcyjna niż Hilda, która wyrzuciła przez okno jego przenośną maszynę do pisania i dopuszczała się innych manifestacji psychopatycznej złości?Pochłonięty tymi przemyśleniami nie zauważył, że puszki bezgłośnie dobiły do brzegu.Odruchowo dopłynął do nich i wyszedł na ląd.Ujrzał przed sobą skromny domek z pomalowanymi ręcznie okiennicami.Na ganku siedziała Carol Stickyfoot i wycierała włosy białym, puchatym ręcznikiem.- Kocham panią - oznajmił Cadbury.Strząsnął wodę z sierści i tłumiąc podniecenie, przestąpił z nogi na nogę.Carol Stickyfoot podniosła głowę i zmierzyła go wzrokiem.Miała cudowne, wielkie, ciemne oczy i długie, ciężkie włosy lśniące w gasnącym blasku słońca.- Mam nadzieję, że przywiózł pan trzy niebieskie żetony - powiedziała.- Bo, widzi pan, pożyczyłam je z pracy i muszę oddać.- Dodała: - Wy dawało się, że brakuje panu pewności siebie.Nudziarze, tacy jak Drat, dobierali się panu do skóry.Drat to najgorszy z możliwych nudziarzy.Napije się pan rozpuszczalnej kawy Yuban?Wchodząc z nią do skromnego domostwa, Cadbury powiedział:- Pewnie słyszała pani moje pierwsze słowa.W życiu nie byłem tak poważny.Naprawdę kocham panią i wiem, co mówię.Nie szukam banalnego romansu, lecz najtrwalszego, najpoważniejszego związku, jaki można sobie wyobrazić.Żywię najgorętszą nadzieję, że dla pani to nie tylko zabawa, ponieważ nic nigdy tak się dla mnie nie liczyło, nawet niebieskie żetony.Jeżeli poszukuje pani po prostu rozrywki, proszę miłosiernie poło żyć temu kres i ujawnić prawdę.Męka pozostawienia żony i rozpoczęcie nowego życia po to, by dowiedzieć się.- Czy doktor Nudziarz powiedział panu, że maluję? - zapytała Carol Stickyfoot, stawiając rondel z wodą na piecu w skromnej kuchni i zapalając palnik staroświecką drewnianą zapałką.- Powiedział tylko, że w Madrycie przeżyła pani załamanie - powie dział Cadbury.Usiadł przy niemalowanym drewnianym stole naprzeciwko pieca i z miłością obserwował, jak panna Stickyfoot nasypuje kawę do dwóch emaliowanych ceramicznych kubków ze spiralnymi malowidłami.- Czy wie pan coś na temat zen? - zapytała panna Stickyfoot.- Jedynie to, że koany stawia się w formie zagadek - odparł.- I udziela się swego rodzaju absurdalnej odpowiedzi, ponieważ samo pytanie już jest bez sensu, na przykład, dlaczego jesteśmy na Ziemi, i tym podobne.Miał nadzieję, że dobrze to ujął i Carol pomyśli, że on naprawdę orientuje się w tych sprawach.Naraz przyszła mu do głowy bardzo dobra odpowiedź zen na jej pytanie.- Zen - oświadczył - to kompletny system filozoficzny zawierający pytania na każdą odpowiedź znajdującą się we wszechświecie.Na przykład, jeśli odpowiedź brzmi „tak”, zen podsunie odpowiednie do niej pytanie, powiedzmy, „Czy musimy umrzeć, aby zadowolić Stwórcę, który lubi, jak Jego dzieła niszczeją?”.Teraz, kiedy głębiej się nad tym zastanawiam, pytanie pasujące do wspomnianej odpowiedzi brzmi: „Czy jesteśmy w kuchni i zaraz napijemy się kawy Yuban?”.Przyzna mi pani rację? - Kiedy zwlekała z odpowiedzią, Cadbury dodał pospiesznie: W gruncie rzeczy, według zen pytaniem na odpowiedź „tak” jest „Przyzna mi pani rację?”.Oto jedna z najwspanialszych cech zen: prawie na każdą odpowiedź przypada wiele dokładnych pytań.- Plecie pan dyrdymały - uznała z pogardą panna Stickyfoot.- To świadczy o tym, że rozumiem istotę zen - odparł Cadbury.- Rozumie pani? Albo o tym, że pani wcale jej nie rozumie.- Poczuł lekką urazę.- Może ma pan rację - stwierdziła panna Stickyfoot.- To znaczy, mówiąc, że nie rozumiem istoty zen.Tak naprawdę, to wcale jej nie rozumiem.- To bardzo zen - ocenił Cadbury.- A ja tak.To też jest zen.Rozumie pani?- Pańska kawa - powiedziała panna Stickyfoot.Postawiła na stole dwa dymiące kubki z kawą i usiadła naprzeciw gościa.Następnie uśmiechnęła się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl