[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy Laura stanęła przed nim, wydawaÅ‚o siÄ™, że spiÄ…Å‚ siÄ™ caÅ‚y, ale nie pod-niósÅ‚ oczu.Przy stole Laura i blizniaczki ustawiÅ‚y sobie tak krzesÅ‚a, żeby móc obserwowaćWÄ™gorza.Jeszcze przed godzinÄ… nie odważyÅ‚yby siÄ™ o tym pomyÅ›leć.Ale teraz byÅ‚ bar-dziej obiektem ciekawoÅ›ci niż strachu.Zamiast go unikać, włóczyÅ‚y siÄ™ za nim przezcaÅ‚y dzieÅ„.StaraÅ‚y siÄ™ robić to niby przypadkowo, po prostu wpadaÅ‚y tam, gdzie on byÅ‚.ObserwowaÅ‚y go ukradkiem.Stopniowo stawaÅ‚o siÄ™ jasne, że byÅ‚ Å›wiadomy obecnoÅ›ciLaury, ale powstrzymywaÅ‚ siÄ™ nawet przed zerkniÄ™ciem w jej kierunku.PatrzyÅ‚ na innedzieci, raz przystanÄ…Å‚ w pokoju zabaw, żeby zamienić cicho parÄ™ słów z Tammy Hinsen,ale wydawaÅ‚o siÄ™, że spojrzenie w oczy Laurze sprawiÅ‚oby mu takÄ… przyjemność, jakwsadzenie palców w kontakt elektryczny.66Póznym popoÅ‚udniem Ruth zauważyÅ‚a: Laura, on siÄ™ ciebie boi. Niech mnie, jeżeli jest inaczej powiedziaÅ‚a àelma. Czy to ty mu tak doÅ‚oży-Å‚aÅ›, Shane? UkrywaÅ‚aÅ› przed nami fakt, że jesteÅ› ekspertem karate? To dziwne, nie? Dlaczego miaÅ‚by siÄ™ mnie bać?Ale wiedziaÅ‚a dlaczego.Jej niezwykÅ‚y obroÅ„ca.Chociaż byÅ‚a przekonana, że bÄ™dziemusiaÅ‚a poradzić sobie sama z Sheenerem, jej opiekun znów przybyÅ‚ i ostrzegÅ‚, by trzy-maÅ‚ siÄ™ od niej z daleka.Nie wiedziaÅ‚a, dlaczego czuÅ‚a taki opór przed podzieleniem siÄ™ opowieÅ›ciÄ… o jej ta-jemniczym opiekunie z blizniaczkami Ackerson.ByÅ‚y jej najlepszymi przyjaciółkami.UfaÅ‚a im.A jednak intuicyjnie czuÅ‚a, że tajemnica jej obroÅ„cy powinna pozostać tajem-nicÄ….Jakkolwiek by byÅ‚a skÄ…pa wiedza na jego temat, niech lepiej pozostanie wiedzÄ… ta-jemnÄ….Ona nie ma prawa wypaplać o nim innym ludziom, sprowadzajÄ…c tajemnÄ… wie-dzÄ™ do poziomu plotki.***Podczas nastÄ™pnych dwóch tygodni siniaki WÄ™gorza rozpÅ‚ynęły siÄ™, a usuniÄ™te z uchabandaże odsÅ‚oniÅ‚y żywÄ… czerwieÅ„ przy szwach, tam gdzie kawaÅ‚ek skóry zostaÅ‚ niemaloderwany.W dalszym ciÄ…gu trzymaÅ‚ siÄ™ z daleka od Laury.Kiedy obsÅ‚ugiwaÅ‚ jÄ… w jadal-ni, już nie trzymaÅ‚ dla niej lepszych kÄ…sków z deseru i dalej nie patrzyÅ‚ jej w oczy.Czasem jednak chwytaÅ‚a jego spojrzenia z drugiego koÅ„ca pokoju.Za każdym ra-zem szybko odwracaÅ‚ wzrok, ale jego pÅ‚onÄ…ce, zielone oczy niosÅ‚y teraz coÅ› jeszcze gor-szego niż dawne, chorobliwe pożądanie: wÅ›ciekÅ‚ość.ByÅ‚o oczywiste, że winiÅ‚ jÄ… za bicie,które wycierpiaÅ‚.W piÄ…tek, 27 pazdziernika, pani Bowmaine zakomunikowaÅ‚a jej nowinÄ™: nastÄ™pnegodnia ma zostać przeniesiona do rodziny opiekuÅ„czej.MałżeÅ„stwo z Newport Beach, pan i pani Dockweiler, zostali wÅ‚aÅ›nie wÅ‚Ä…czeniw program opieki nad sierotami i byli gotowi zająć siÄ™ niÄ…. Jestem pewna, że ten ukÅ‚ad da lepszy rezultat oznajmiÅ‚a pani Bowmaine, sto-jÄ…c za biurkiem w żarzÄ…cej siÄ™ żółtymi kolorami sukience z materiaÅ‚u w kwiatowe wzo-ry.WyglÄ…daÅ‚a w niej jak sofa na oÅ›wietlonej sÅ‚oÅ„cem werandzie. Lepiej, żeby kÅ‚opoty, jakie sprawiaÅ‚aÅ› paÅ„stwu Teagel, nie powtórzyÅ‚y siÄ™ u Do-ckweilerów.Tego wieczora w ich pokoju Laura i blizniaczki staraÅ‚y siÄ™ nie tracić humoru i oma-wiaÅ‚y zbliżajÄ…ce siÄ™ rozstanie w takim samym zrównoważonym nastroju, co jej wyjazddo Teaglów.Ale byÅ‚y teraz bliższe sobie niż miesiÄ…c temu, o tyle bliższe, że Ruth i àel-ma zaczęły traktować teraz LaurÄ™, jakby byÅ‚a ich siostrÄ….Raz nawet àelma powiedzia-Å‚a: ZadziwiajÄ…ce siostry Ackerson Ruth, Laura i moi i Laura poczuÅ‚a siÄ™ bar-dziej potrzebna, kochana i żywa niż kiedykolwiek podczas trzech miesiÄ™cy od Å›mier-ci ojca.67 Kocham was powiedziaÅ‚a. Och, Laura wyszeptaÅ‚a Ruth i wybuchnęła pÅ‚aczem.àelma rzuciÅ‚a gniewnie: Zaraz wrócisz.Ci Dockweilerowie to bÄ™dÄ… straszni ludzie.Każą ci spać w garażu. Mam nadziejÄ™ powiedziaÅ‚a Laura. BÄ™dÄ… ciÄ™ tÅ‚ukli wężem do podlewania kwiatów. Oby.***Tym razem grom, który w niÄ… uderzyÅ‚, to byÅ‚ dobry grom, a przynajmniej tak siÄ™ wy-dawaÅ‚o na poczÄ…tku.Dockweilerowie mieszkali w ogromnym domu, w drogiej dzielnicy Newport Beach.Laura dostaÅ‚a wÅ‚asnÄ… sypialniÄ™, której wystrój utrzymany byÅ‚ w kolorach ziemi, główniew beżach.Za oknem rozpoÅ›cieraÅ‚ siÄ™ ocean.PrezentujÄ…c pokój Carl Dockweiler powiedziaÅ‚: Nie znaliÅ›my twoich ulubionych kolorów, wiÄ™c zostawiliÅ›my to tak, jak byÅ‚o, alemożemy to w caÅ‚oÅ›ci przemalować, jeÅ›li tylko zechcesz. MiaÅ‚ koÅ‚o czterdziestki, byÅ‚duży jak niedzwiedz, z klatkÄ… piersiowÄ… wielkoÅ›ci baryÅ‚ki i szerokÄ…, pomarszczonÄ… twa-rzÄ…, z której przypominaÅ‚by Johna Wayne a, gdyby w spojrzeniu Johna Wayne a kry-Å‚o siÄ™ choć trochÄ™ rozbawienia. Może dziewczynka w twoim wieku wolaÅ‚aby różo-wy pokój? Och nie, podoba mi siÄ™ tak, jak jest zawoÅ‚aÅ‚a Laura.ByÅ‚a stale oszoÅ‚omiona wi-dokiem bogactwa, które teraz na niÄ… spÅ‚ynęło.PodeszÅ‚a do okna i ogarnęła wzrokiemwspaniaÅ‚y widok przystani Newport z jej jachtami podskakujÄ…cymi na rozmigotanejw sÅ‚oÅ„cu fali.Nina Dockweiler podeszÅ‚a do Laury i poÅ‚ożyÅ‚a rÄ™kÄ™ na jej ramieniu.ByÅ‚a Å›licz-na.Z ciemnÄ… karnacjÄ…, kruczymi wÅ‚osami i fioÅ‚kowymi oczami wyglÄ…daÅ‚a jak laleczkaz chiÅ„skiej porcelany. Laura, w aktach agencji i opieki nad dziećmi napisano, że uwielbiasz książki, alenie wiedzieliÅ›my jakie, wiÄ™c idziemy prosto do ksiÄ™garni i kupimy to, na co bÄ™dzieszmiaÅ‚a ochotÄ™.W ksiÄ™garni Waladena Laura wybraÅ‚a pięć tanich książek.Dockweilerowie zachÄ™calijÄ… do dalszych zakupów, ale miaÅ‚a nieczyste sumienie, wydajÄ…c ich pieniÄ…dze.Carl i Ni-na myszkowali miÄ™dzy półkami, wyjmujÄ…c z nich tom za tomem, odczytujÄ…c jej rekla-my z okÅ‚adek, dodajÄ…c do stosu książek nowe, kiedy tylko wykazaÅ‚a Å›lad zainteresowa-nia.W pewnej chwili on zaczÄ…Å‚ czoÅ‚gać siÄ™ na kolanach obok dziaÅ‚u literatury mÅ‚odzie-żowej, czytajÄ…c tytuÅ‚y z dolnej półki: Hej, tu jest jedna o psie.Lubisz historie o zwierzÄ™tach? A tu jest historia szpiegow-ska. PrzedstawiaÅ‚ sobÄ… widok tak komiczny, że Laura zachichotaÅ‚a.Do czasu, kiedywyszli z ksiÄ™garni, kupili setkÄ™ książek, caÅ‚e torbiszcze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]