[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tylko oni i ja będziemy znać prawdę.Czasu mamy niewiele, a proces jest długi i żmudny.Wybacz mi, Bul, czy jak tam się nazywasz.Żegnaj.Porażający ból przeszył moją głowę.Uczucie, jakbym miał za moment implodować.O Boże! Ja.KONIEC TRANSMISJI.NADAJNIK ZNISZCZONY.Epilog1.Mężczyzna powoli dochodził do siebie.Wzdrygnął się, zdejmując sondy z głowy.- To musiało być bardzo nieprzyjemne - odezwał się komputer.- Niech Bóg pobłogosławi Dumonii i jego pokrętnej naturze.- Roześmiał się.- Dzięki niemu możemy jeszcze co nieco uzyskać.- Jesteś w wyjątkowo dobrej kondycji jak na kogoś, kto doznał druzgocącej klęski, stawiał czoło swym najgorszym lękom i obserwował psychiczne okrucieństwo.Lepszej niż w poprzednich trzech przypadkach.Zaczynam obawiać się o twoje zdrowie psychiczne.- Nie ma powodu do obaw - zapewnił mężczyzna.- Zresztą to i tak nieważne.Nie zgadzam się jednak z tobą, kiedy wspominasz o klęsce.Wreszcie przecież poznaliśmy obcych, poznaliśmy ich imiona i potwierdziliśmy niektóre najbardziej nieprawdopodobne i najmniej pewne z naszych dedukcji.- To znaczy, że rozwiązałeś zagadkę?- Tak sądzę.Niepokoją mnie jednak ciągle słowa Mora - ha.Ciągle mam to dziwne uczucie, że nie tyle się mylę, ale raczej coś przeoczyłem.Utwierdza mnie w tym przekonaniu jeszcze stanowisko Ypsira.- Przecież w ogóle nie widzieliśmy Ypsira.- Nie musieliśmy.Nie zapominaj, że to obrzydliwy, wstrętny, cwany drań i stary konfederacyjny polityk; a tutaj zamierza dokonać nagrania i popisywać się nim przed Konfederacją.To się nazywa pewność siebie.Nie popisujesz się przecież czymś takim, jeśli spodziewasz się przegranej w nadchodzącej wojnie.A przecież on zna siłę i potęgę wojskową Konfederacji.Jest zepsuty, zły, omal nieludzki, ale nie jest głupi.Mimo wyeliminowania dwóch spośród Czterech Władców, mimo wykrycia całego spisku, on ciągle spodziewa się zwycięstwa.Dlaczego? Chyba że nasze podstawowe założenia na temat tych obcych, tych Altavaryjczyków, są błędne.- Sądzisz, że wojna wybuchnie?- Jestem niemal pewien.To dziwne, ale największą szansą uniknięcia wojny był dla nas człowiek, który nijak tu nie pasuje, Lord Kreegan.Wolałbym, żeby to on żył, a nie ten obrzydliwy Ypsir.- Nie rozumiem.Przecież był zdrajcą.- A jednak pozostanie tym, który do tego wszystkiego nie pasuje.Przyjrzyj się Czterem Władcom.Jeden to klasyczny gangster, superkryminalista; dwaj pozostali to byli politycy, tak skorumpowani, że aż niedobrze się robi.I Marek Kreegan.Co on tam, do diabła, robił? I jak to się stało, że pozostała trójka go zaakceptowała? Nie zapominaj o tym, o czym się właśnie dowiedzieliśmy: to właśnie Lordowie obalili poprzednika Ypsira za to, że według nich był zbyt wielkim reformatorem, a jednocześnie był za mało skorumpowany, by brać udział w rządzeniu tym ich przestępczym imperium.Wszyscy też ciągle zwracali się do Kreegana, jedynego człowieka, u którego trudno zauważyć oznaki zepsucia i od którego wszyscy wydawali się jakoś uzależnieni, chociaż nie było widocznych powodów takiego uzależnienia.Nie tylko sam nie pochodził z kręgów przestępczych - jak pamiętasz, zgodził się na tę banicję - to na dodatek Lilith niewiele ma do zaoferowania w toczących się skrycie zmaganiach.I mimo wszystko stoi na czele i jest przywódcą.- Nie wywarł na mnie pozytywnego wrażenia.- Być może, ale mnie przypominał on moją własną osobę.- Roześmiał się.- 1 na odwrót.Patrzę na Kreegana i widzę człowieka wypełniającego misję, bardzo długą i skomplikowaną misję; trudno jednak w nim dostrzec zepsutego przestępcę.- Nie ma żadnych dowodów, że spełniał jakąś misję.- My nie mamy.To znaczy, może i mamy, ale nieoficjalnie.Sądzę, że Kreegan gdzieś, podczas jakiejś innej misji, natknął się na tych obcych.Nie wiem jak - i nie sądzę, byśmy się tego kiedykolwiek dowiedzieli - ale wiele lat przed nami odkrył, co się dzieje.Może odkrył ich całe dziesięciolecia temu, skoro istnieją przecież dowody, że ci obcy są tu praktycznie od zawsze.- Czy nie byłoby skuteczniejszym posunięciem przekazanie tej informacji w raporcie? - spytał komputer.- W raporcie? Na jakiej podstawie? Prawdopodobnie nie miał żadnych materialnych dowodów.Przecież Konfederacja uwierzyła dopiero wtedy, kiedy nie miała innego wyjścia; nawet w tej chwili stąpamy delikatnie i powoli po Rombie Wardena, zamiast uderzyć weń mocno i szybko, skoro już posiadamy dowody na to, iż jest on jądrem tego spisku.Przecież Konfederacja ogłosiłaby go szaleńcem, zniszczyła, czy wreszcie zesłała na Romb
[ Pobierz całość w formacie PDF ]