[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Unosiła się zgrabnie głową do przo-du, co wskazywało na to, że jest obyta z nieważkością.Spojrzała na mnie bezuśmiechu, umieściła się w drugiej prasie i złapała za uchwyty, ale nie zawracałasobie głowy pasami bezpieczeństwa.Finał muzyki przetoczył się nad nami i naglepoczułem, że robię się bardzo ciężki.Dwa G to nic takiego, przynajmniej wówczas, kiedy unosisz się na łożu z cie-czy.Skóra, pokrywająca koję, powoli mnie otaczała, czułem się bardzo ciężkii coraz trudniej mi było oddychać.Słyszałeś pewnie opowieści o pilotach, któ-rzy startowali przy dziesięciu G i doprowadzali się do ruiny nie wątpię, że niebyły zmyślone.Dwa G jednak, zwłaszcza w prasie, sprawia, że czujesz się tylkoociężały, nie chce ci się ruszyć.Dopiero po jakimś czasie zorientowałem się, że megafon w suficie zwraca siędo mnie: Lorenzo! Jak ci leci, koleś? Niezle wydyszałem z trudem. Jak długo musimy to wytrzymywać?29 Około dwóch dni.Chyba jęknąłem, bo Dak roześmiał się. Przestań marudzić, chłopcze! Moja pierwsza podróż na Marsa zajęła mitrzydzieści siedem tygodni, z których każda minuta spędzona była w stanie nie-ważkości na orbicie eliptycznej! Lecisz sobie luksusową trasą, z podwójnym Gtylko przez parę dni i odpoczynkiem na jedno G na rozstajach, tyle jeszcze mogęci powiedzieć.Powinniśmy cię za to obciążyć.Już miałem mu powiedzieć dość wulgarnie, co myślę o jego doskonałym hu-morze, kiedy przypomniałem sobie, że w pomieszczeniu znajduje się dama.Oj-ciec uczył mnie, że kobieta wytrzyma wszystko, nawet zniewagę cielesną, alełatwo urazić ją słowem.Piękniejsza część naszej rasy jest zorientowana na symbole; to bardzo dziwne,gdy wezmie się pod uwagę jej skrajny wręcz pragmatyzm.W każdym razie nigdynie pozwoliłem, aby słowo-tabu przeszło przez moje usta w sytuacji, gdy mogłobyzranić uszy damy nigdy od czasu, kiedy poczułem na wargach twardą dłońojca.Jeśli idzie o odruchy, ojciec mógłby uczyć profesora Pawłowa.Ale Dak przemówił znowu: Penny, jesteś tam, kwiatuszku? Tak, kapitanie odpowiedziała młoda kobieta obok mnie. W porządku, zacznij z nim pracować.Zejdę do was, kiedy ustawię to cudona kursie. Doskonale, kapitanie. Zwróciła głowę w moją stronę i zapytała mięk-kim, chropowatym kontraltem: Doktor Capek chciałby, żebyś się odprężyłi przez kilkanaście godzin po prostu oglądał filmy.Jestem tu po to, aby odpo-wiadać na pytania w razie potrzeby.Westchnąłem. Dzięki niebiosom, że wreszcie ktoś zacznie odpowiadać na moje pytania!Nie odezwała się, ale z wyraznym trudem podniosła rękę i przycisnęła jakiśprzycisk.Zwiatła w kajucie zgasły, a przed moimi oczami wyłonił się trójwymia-rowy obraz i dzwięk.Rozpoznałem sylwetkę pośrodku: chyba każdy z miliardówobywateli Imperium rozpoznałby ją bez trudu i nagle zrozumiałem, jak dokład-nie i bezlitośnie wrobił mnie Dak Broadbent.To był Bonforte.Ten Bonforte, oczywiście.Jego Ekscelencja John Joseph Bonforte, dawny pre-mier, przywódca lojalnej opozycji i głowa koalicji Ekspansjonistów, najbardziejkochany i najbardziej znienawidzony człowiek w całym Systemie Słonecznym.Mój zdumiony umysł wywinął koziołka i doszedł do nieuniknionego, całkiemlogicznego wniosku.Bonforte przeżył już co najmniej trzy zamachy, a przynaj-mniej tak twierdziły media.Co najmniej dwie z jego ucieczek wydawały się gra-niczyć z cudem.Przypuśćmy, że cud się nie zdarzył? Przypuśćmy, że wszystkietrzy się powiodły.ale stary, kochany Joe Bonforte był w tym czasie całkiemgdzie indziej?30W ten sposób można wykorzystać całą masę aktorów.Rozdział 3Nigdy w życiu nie mieszałem się do polityki.Ojciec zawsze mnie ostrzegał. Trzymaj się od tego z daleka, Larry mówił mi poważnie. Sława, jaką w tensposób zdobędziesz, jest niedobra
[ Pobierz całość w formacie PDF ]