[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ernst, co myślisz o reklamie subliminalnej? - zapytał w końcu Dawson, odwracając się do generała.- Fascynująca sprawa.- Generał oczekiwał tego nagłego przejścia do interesów.- Nie masz żadnych wątpliwości?- Że istnieje? Absolutnie żadnych.Ten twój człowiek ma dowody.Ale nie wyjaśnił, co reklama subliminalna ma wspólnego ze mną.Dawson popijał małymi łykami koniak, rozkoszując się jego smakiem.Kiwnął głową w stronę Salsbury’ego.- Ernst, przecież poznaliśmy się dopiero dzisiejszego przedpołudnia - odezwał się Ogden.Odstawił kieliszek.Zły na Klingera, że mówi o nim „ten twój człowiek”, zły na Dawsona, że nie poprawił generała, postanowił zwracać się do Klingera bez wymieniania jego stopnia wojskowego.- Nie mówiłem ci, gdzie pracuję, ale jestem pewien, że wiesz.- W Brockert Institute - bez wahania powiedział Klinger.Generał Ernst Klinger kierował w Pentagonie bardzo ważnym Departamentem Bezpieczeństwa przy Badaniach Broni, który kontrolował stany: Ohio, Wirginia Zachodnia, Wirginia, Maryland, Delaware, Pensylwania, New Jersey, Nowy Jork, Connecticut, Massachusetts, Rhode Island, Vermont, New Hampshire i Maine.Dozorował nowo wprowadzane elektroniczne oraz tradycyjne systemy zabezpieczenia we wszystkich laboratoriach, zakładach i poligonach, w których przeprowadzano badania nad bronią na obszarze tych czternastu stanów.Kilka laboratoriów należących do Creative Developments Associates, z urządzeniami Brockert w Connecticut włącznie, podlegało też jego nadzorowi i Salsbury byłby zdziwiony, gdyby generał nie znał nazwiska naukowca stojącego na czele prac badawczych w Brockert.- Czy masz pojęcie, jaki rodzaj badań tam prowadzimy? spytał Salsbury.- Odpowiadam za bezpieczeństwo, a nie za stronę naukową - odpowiedział Klinger.- Wiem to, co muszę wiedzieć.Znam na przykład dane ludzi, którzy tam pracują, plan budynków i topografię otaczającego terenu.Nie muszę znać się na twojej pracy.- Zajmuję się subliminalami.Klinger zesztywnial, jakby usłyszał za sobą jakiś złowieszczy szmer.Zaróżowione od koniaku policzki lekko pobladły.- Sądzę, że składałeś przysięgę zachowania tajemnicy, jak każdy w Brockert.- Tak, składałem.- Teraz ją złamałeś.- Jestem tego świadom.- Czy jesteś świadom również kary?- Tak.Ale nigdy nie zostanie mi wymierzona.- Pewny siebie jesteś, co?- Cholernie pewny - odpowiedział Salsbury.- I nie ma dla ciebie znaczenia, że jestem generałem Armii Stanów Zjednoczonych, a Leonard jest lojalnym i godnym zaufania obywatelem? Tak czy inaczej, złamałeś przysięgę, ale może zwolnią cię z oskarżenia o zdradę, jeśli rozmawiałeś na ten temat tylko z nami.Natomiast mogą wlepić ci co najmniej osiemnaście miesięcy za ujawnianie informacji bez zezwolenia.Salsbury spojrzał przelotnie na Dawsona.Dawson pochylił się do przodu i poklepał generała po kolanie.- Pozwól skończyć Ogdenowi.- To może być wystawienie - powiedział Klinger.- Co?- Wystawienie.Pułapka.- Żeby cię dostać? - zapytał Dawson.- Niewykluczone.- Po co miałbym cię wystawiać? - Dawson wydawał się boleśnie zraniony tym posądzeniem.Pomimo że przez ostatnie trzydzieści lat prawdopodobnie wystawił i zniszczył setki ludzi, pomyślał Salsbury.Wydawało mu się, że Klinger myśli to samo, choć wzruszył ramionami i udawał, że nie zna odpowiedzi na pytanie Dawsona.- To nie mój sposób działania - powiedział Dawson, nie mogąc lub nie chcąc ukryć zranionej dumy.- Znasz mnie przecież dobrze.Moja cała kariera, moje całe życie opiera się na zasadach chrześcijańskich.- Nie znam nikogo aż tak dobrze, żebym ryzykował posądzenie mnie o zdradę - szorstko rzekł generał.- Stary przyjacielu - zaczął Dawson z irytacją zbyt przesadną, aby mogła być prawdziwa - zarobiliśmy wspólnie ogromne pieniądze.Ale wszystko to są drobne sumy w porównaniu z fortuną, jaką dopiero możemy zarobić, jeśli pójdziemy na współpracę z Ogdenem.Tu otwiera się przed nami nieograniczone bogactwo.- Przez chwilę obserwował generała, a kiedy nie doczekał się z jego strony spodziewanej reakcji, powiedział: - Ernst, nigdy nie wyprowadziłem cię w pole.Nigdy.Ani razu.- Wszystko, co poprzednio robiłeś dla mnie - mówił nieprzekonany Klinger - sprowadzało się do płacenia mi za moje rady.- Za twoje wpływy.- Za moje rady - upierał się Klinger.- A gdybym nawet sprzedawał swoje wpływy - czego nie robiłem - to daleko jeszcze do zdrady.Wpatrywali się w siebie.Salsbury poczuł się tak, jakby był nieobecny w pokoju, lecz obserwował ich z daleka przez okular długiego na milę teleskopu.- Leonardzie, mam nadzieję, że jesteś świadom, iż to ja mógłbym wystawić ciebie - odezwał się w końcu Klinger nieco łagodniejszym tonem.- Oczywiście.- Mógłbym zgodzić się na wysłuchanie twojego człowieka, odpytać go ze wszystkiego, co ma do powiedzenia, tylko po to, żeby zdobyć dowody przeciwko wam.- Zarzucić na nas haczyk.- Wyrzucić tyle linki, żebyście się mieli na czym powiesić - uzupełnił Klinger.- Ostrzegam cię tylko dlatego, że jesteś moim przyjacielem.Nie chcę, żebyś wpakował się w kłopoty
[ Pobierz całość w formacie PDF ]