[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Cały czas wiedział, gdzie jest Varnett i Skander.Chciał po prostu tam być po zapłatę, jak zwykle.Byłem jego polisą ubezpieczeniową na wypadek, gdyby coś się nie powiodło, co właśnie się stało.Skander został porwany i wymknął się spod kontroli, czy bezpośredniego nadzoru.Zdołał przynajmniej opóźnić tę czy inną grupę w drodze do Studni, tak że dotrzemy tam mniej więcej w tym samym czasie i będzie na nas tam czekał komitet powitalny.Przestrzegł Skandera, tak bym miał dość czasu, by dotrzeć do Czill, mniej więcej na tej samej wysokości co oni, tylko po drugiej stronie oceanu.Kiedy zostaliśmy schwytani u Murniów, on pociągał sznurki tak, że Czillianie wywarli nacisk na Państwo, by ci tam trochę ich przytrzymali, tak byśmy mogli znowu się zrównać.Nie dziwię się, że mógł mieć nawet pewne wpływy u Elfów - może grupa Skandera również gdzieś ugrzęzła!- O kim do diabła mówisz to wszystko, Nathan? - nalegała Wuju.- Popatrz! - powiedział Brazil.- Tam jest, Ghimon, ostatni sześciokąt przed równikiem! Widzisz ten wypalony, czerwonawy piach? Ma dwa sześciokąty szerokości, pół sześciokąta wysokości.- Kto? - nie rezygnowała Wuju.- No cóż - odpowiedział Brazil z wahaniem - o ile nie jest to najdziksza pomyłka w moim życiu, spotkamy się z nim gdzieś tam, na tej spalonej słońcem pustyni.- Czy dzisiaj przekraczamy granicę? - spytał Varnett, zerkając ku słońcu wiszącemu nisko nad horyzontem.- Nic nie stoi na przeszkodzie - odparł Brazil.- Wszyscy dostaniemy tam zdrowo w kość, lepiej się więc przyzwyczaić.Sądzę, że będzie okropny żar, moje futro mnie wykończy, a wasza naga skóra się upiecze.Lepiej więc będzie, jak posuniemy się nocą tak daleko, jak tylko możliwe, nadal trzymając się brzegu.Być może w dzień nie da się tu w ogóle ruszyć.Wuju miała chmurę gradową na twarzy, ale Brazil popędzał, zmuszając ich do truchtu.W ciągu kilku minut przekroczyli granicę.Dławiący żar przygniótł ich niczym ogromny koc, tak blisko od oceanu powietrze było nie tylko gorące, ale i wilgotne.W ciągu kilku minut od przekroczenia granicy zwolnili tak, że ledwie się wlekli, trójka ludzi ciężko dyszała.Brazil ział niesamowicie, wywieszając swój wielki język.W końcu musiał się zatrzymać dla odpoczynku.Zmrok przyniósł tylko niewielką ulgę.Wuju ponownie spojrzała na Brazila.Zgrzana, zziajana, z rozgrzanym piachem parzącym jej stopy i tył, kiedy próbowała przysiąść, nie dała się zbić z tropu.- Kto, Nathan? - nalegała, z trudem łapiąc oddech.Jelenie ciało Brazila okazało, jak bardzo nieswojo się czuje, ale mechaniczny głos rozbrzmiewał równo.- Jedyna osoba, która mogła wiedzieć na pewno, że ruszę za Skanderem i trafię do ciebie z Dillii w pierwszej kolejności, była też jedyną osobą, która mogła powiedzieć Varnettowi, gdzie mnie szukać i dlaczego.W dawnych czasach był piratem.Nie należało mu wierzyć ani za grosz, jeżeli mógł ten grosz zrobić, walcząc z tobą, ale można mu było zawierzyć życie, jeżeli nie przysparzało to zysku.O tym zapomniałem - stawki są tu wysokie; istnieją większe możliwości zysku, niż ktokolwiek mógłby pomyśleć.Powiedział mi, że mogę uzyskać pomoc od jakiegokolwiek z przedstawicieli dowolnej rasy, ale nie mam wierzyć nikomu, włącznie z nim, jak się okazało.Wyobrażał sobie, że nie będę o nim myślał jako o przeciwniku, w imię starej przyjaźni i dlatego, że miałem wobec niego dług wdzięczności.Miał prawie rację.Wreszcie rozjaśniła się, domyślając się imienia trzeciego uczestnika gry.- Ortega! - krzyknęła.- Twój przyjaciel, którego spotkaliśmy, kiedy znaleźliśmy się w Strefie!- Sześcioramienny morsowąż? - wtrąciła Vardia.- To on się ukrywa za tym wszystkim?- Nie, nie za wszystkim - dobiegł ich głos z tyłu.Kontrolowany, swobodny głos męski, w którym brzmiały i godność, i autorytet.- Ale jest zadowolony, że wszystko obróciło się na dobre.Podskoczyli.W półmroku nie widzieli zbyt dobrze, ale stwór wielce przypominał metrowego dinozaura o ciemnozielonej skórze i płaskiej głowie, stojącego na mocnych tylnych nogach, który trzymał w kołkowatej ręce rzeźbioną fajkę.Wyglądało na to, że nosi staromodny oficjalny frak
[ Pobierz całość w formacie PDF ]