[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszystko to trwaÅ‚o zaledwie kilka sekund, zanim jasna plamazamieniÅ‚a siê w zaokr¹glony z jednej strony ksztaÅ‚t, który zawisÅ‚tu¿ nad powierzchni¹ pustyni, wsparty na ognistych kolumnachsilników l¹downiczych.Jeden z mê¿czyzn zdoÅ‚aÅ‚ wstaæ i zanurko-waæ gÅ‚ow¹ naprzód poza obrêb gwaÅ‚townego hamowania statku.Drugiemu udaÅ‚o siê tylko podnieSæ na kolana i przycisn¹æ karabindo piasku  w tej samej chwili ogon statku, z dyszami osmalonymii nadal rozgrzanymi, przygniótÅ‚ go do ziemi. A niech to!  gÅ‚os Dengara przerwaÅ‚ ciszê, gdy ryk silnikówust¹piÅ‚ miejsca szklistemu brzêczeniu stopionego piasku, który pê-kaÅ‚ stygn¹c. To twój statek!  Niewolnik I !Neelah zrozumiaÅ‚a, co siê staÅ‚o.UdaÅ‚o mu siê, pomySlaÅ‚a,udaÅ‚o mu siê uruchomiæ moduÅ‚ komunikacyjny.A¹cze miêdzyoprzyrz¹dowaniem wewn¹trz heÅ‚mu, maÅ‚a antena przekaxniko-wa na jego boku i to, co Dengar przywiózÅ‚ z Mos Eisley  BobaFett musiaÅ‚ widaæ zÅ‚o¿yæ to wszystko do kupy, zanim jeszczepojawili siê tamci dwaj.I przez caÅ‚y czas, kiedy ten o nazwiskuHamame gadaÅ‚ i potem, kiedy przystawiÅ‚ karabin do biodra, FettwysyÅ‚aÅ‚ sygnaÅ‚ do swojego statku, orbituj¹cego ponad atmosfer¹Tatooine.PodaÅ‚  Niewolnikowi I dokÅ‚adne współrzêdne miej-sca, w którym siê znajdowaÅ‚  wystarczaj¹co dokÅ‚adne, by spro-wadziæ go prosto na gÅ‚owy tych dwóch facetów.Noga i rêkajednego z nich nadal czêSciowo wystawaÅ‚a spod statku; broñ le-¿aÅ‚a zaledwie parê centymetrów od palców.GoSæ nie ubije ju¿¿adnego interesu.283  Szybko. Boba Fett ruszyÅ‚ ku wylotowi groty. Zbieramysiê.Nie ma po co tu dalej sterczeæ.Nie wiedziaÅ‚a, czy mówiÅ‚ tylko do Dengara, czy do niej te¿.Ale wolaÅ‚a nie ryzykowaæ.ZaczekaÅ‚a, a¿ pobiegn¹ szybkim sprin-tem w stronê wÅ‚azu  Niewolnika I.Z mroku wydm rozlegÅ‚a siêkanonada strzałów, topi¹c ogniem laserowym piasek pod ich sto-pami  ich drugi przeSladowca nie poddaÅ‚ siê jeszcze.Nie powstrzy-maÅ‚o to Neelah przed pójSciem w Slady Boby Fetta i Dengara.Zd¹¿yÅ‚a po drodze wyrwaæ karabin blasterowy z r¹k martwegomê¿czyzny. Stójcie!  przy wejSciu do statku Neelah uniosÅ‚a broñ z pal-cem na spuScie. Ani kroku dalej!Dengar byÅ‚ ju¿ w Srodku; Boba Fett, trzymaj¹c siê jedn¹ rêk¹klapy wÅ‚azu, odwróciÅ‚ siê i spojrzaÅ‚ przez ramiê.Wzrok zza wizje-ra napotkaÅ‚ wylot lufy. Beze mnie nigdzie nie polecicie  powiedziaÅ‚a zimno Ne-elah.DÅ‚oñ Boby Fetta wystrzeliÅ‚a, zanim dziewczyna zd¹¿yÅ‚a zare-agowaæ, ruchem szybszym ni¿ zdoÅ‚aÅ‚o zarejestrowaæ jej oko.JegopiêSæ zacisnêÅ‚a siê na lufie karabinu; szybkim skrêtem ramieniawyrwaÅ‚ jej broñ z rêki.Rusznica SmignêÅ‚a w powietrzu, by wyl¹-dowaæ kilkanaScie centymetrów od trupa.Przez chwilê stali, patrz¹c na siebie.Potem Boba Fett wyci¹-gn¹Å‚ rêkê, zÅ‚apaÅ‚ dziewczynê za nadgarstek i wci¹gn¹Å‚ j¹ do Srodka. Nie b¹dx gÅ‚upia. Zacisn¹Å‚ piêSæ, prawie mia¿d¿¹c jej ko-Sci. To ja decydujê, kto leci, a kto zostaje.Ale w tej chwili jesteSzbyt cennym towarem, bym miaÅ‚ ciê zostawiæ.Sekundê póxniej byÅ‚a ju¿ na pokÅ‚adzie, a klapa wÅ‚azu zatrza-snêÅ‚a siê za ni¹. Zapnij pasy  powiedziaÅ‚ Fett, wchodz¹c po szczeblachmetalowej drabinki przymocowanej po drugiej stronie pomiesz-czenia. Startujemy.Neelah rozmasowaÅ‚a bol¹cy nadgarstek.RozejrzaÅ‚a siê dookoÅ‚a.Patrz¹c na posêpne metalowe prêty klatek, uSwiadomiÅ‚a sobie, ¿ekiedyS  nie wiedziaÅ‚a kiedy, w jakim momencie swojej nieznanejprzeszÅ‚oSci  ¿e ju¿ kiedyS tu byÅ‚a. To takie typowe. SH£1-B odchyliÅ‚ w tyÅ‚ gÅ‚owê, patrz¹cjak statek pospiesznie unosi siê ku nocnemu niebu. Starasz siê284 jak mo¿esz, skÅ‚adasz ich do kupy, pielêgnujesz i leczysz, a oninawet ci nie podziêkuj¹. NiewdziêcznoSæ. 1e-XE staÅ‚ obok wy¿szego robota me-dycznego.Obaj wygramolili siê z kryjówki, gdy strzaÅ‚y umilkÅ‚y nadobre.Do tej pory pewnie nawet czÅ‚owiek czaj¹cy siê wSród wydmopuSciÅ‚ to miejsce, kieruj¹c siê z powrotem w stronê niegodziwegomiejsca, z którego musiaÅ‚ nadejSæ; w ka¿dym razie nic nie wskazy-waÅ‚o na jego obecnoSæ.To byÅ‚o kolejne rozczarowanie dla oburobotów; po spotkaniu z Bob¹ Fettem mê¿czyzna mógÅ‚ mieæ ja-kieS ciekawe rany, które wymagaÅ‚y leczenia. BezmySlnoSæ. OczywiScie, czego innego mo¿na siê po nich spodziewaæ? LSni¹cy ogon z dysz wylotowych statku zd¹¿yÅ‚ ju¿ zamieniæ siêw niewielk¹ plamkê SwiatÅ‚a wSród gwiazd.Wewn¹trz obwodówSH£1-B zagoSciÅ‚a nadzieja.jeSli roboty w ogóle miewaj¹ nadzie-jê.¿e tamci ludzie, a zwÅ‚aszcza ten, którego pielêgnowali w cho-robie, Boba Fett, zabior¹ jego i 1e-XE ze sob¹.Z pewnoSci¹ zaro-biliby na swoje ogniwa energetyczne przy tej obfitoSci uszkodzeñciaÅ‚a, jakie Fett zazwyczaj powodowaÅ‚ wokół siebie. Taka ju¿ich natura, jak s¹dzê.Wszyscy cieleSni mySl¹, ¿e s¹ nieSmiertel-ni. SH£1-B przeniósÅ‚ wzrok z rozgwie¿d¿onego nieba na ota-czaj¹ce ich pustynne pustkowia. I co teraz? Bezrobocie. pisn¹Å‚ 1e-XE. NiepotrzebnoSæ.SH£1-B przygl¹daÅ‚ siê przez chwilê towarzyszowi.Potemwysun¹Å‚ jedno z ramion, zakoñczone skalpelem, i zdrapaÅ‚ plamkêrdzy ze sfatygowanego korpusu 1e-XE. Wiesz co?  odezwaÅ‚ siê z namysÅ‚em. PrzydaÅ‚oby ci siêtrochê konserwacji.285 O I ANie cierpiaÅ‚ nawet mySli, ¿e musi to zrobiæ.Ale wiedziaÅ‚, ¿enie ma wyjScia.GÅ‚os chciwoSci w jego trandoszañskim mózgu prawie przezwy-ciê¿yÅ‚ wszelkie inne rozwa¿ania.SÅ‚yszaÅ‚ w gÅ‚owie te sÅ‚owa, odwieczn¹m¹droSæ Å‚owców nagród, wypowiadan¹ gÅ‚osem jego ojca: ¿ywi s¹wiêcej warci ni¿ martwi.Stary Cradossk wiedziaÅ‚, co mówi, przy-najmniej pod tym wzglêdem; za ka¿dym razem, gdy Bossk gÅ‚adziÅ‚pazurami ogryzione do czysta koSci, które zatrzymaÅ‚ na pami¹tkê,doznawaÅ‚ gÅ‚êbokiego poczucia Å‚¹cznoSci z przodkami.Mimo wszystkoistniaÅ‚a jeszcze inna prawda, równie niepodwa¿alna i twarda: spra-wy wygl¹daÅ‚y inaczej, gdy w grê wchodziÅ‚ Boba Fett.Na ekranie skanera dalekiego zasiêgu  WSciekÅ‚ego Psa , w cia-snej sterowni, Bossk widziaÅ‚ maÅ‚¹ plamkê SwiatÅ‚a, oznaczaj¹c¹ sta-tek Fetta. Niewolnik I oderwaÅ‚ siê ju¿ od powierzchni Tatooine.Wkrótce wyjdzie z atmosfery planety i znajdzie siê w zasiêgu jegosystemów naprowadzaj¹cych i celowniczych.Bosskowi zostaÅ‚o bar-dzo maÅ‚o czasu na wciSniêcie przycisku i dokonanie tego, co ko-nieczne.Nie mógÅ‚ ju¿ sobie pozwoliæ na ponowne roztrz¹sanie de-cyzji czy na ¿al nad utraconymi zyskami.WÅ‚aSnie wróciÅ‚ na pokÅ‚ad  Niewolnika I , by Sci¹gn¹æ kilkainteresuj¹cych plików z jego banku danych, kiedy kontrolki modu-Å‚u komunikacyjnego rozjarzyÅ‚y siê jak jasne iskry zestrzelonej aste-roidy.To mogÅ‚o oznaczaæ tylko jedno  ¿e wiadomoSæ o tym, i¿Boba Fett ¿yje, byÅ‚a prawdziwa, i ¿e on sam nawi¹zaÅ‚ wÅ‚aSnieÅ‚¹cznoSæ ze swoim statkiem orbituj¹cym wokół Tatooine.Bossk286 wiedziaÅ‚ te¿, co teraz nast¹pi. Niewolnik I posÅ‚usznie wykonazdalne rozkazy Boby Fetta, uruchomi główny napêd i skieruje siêku powierzchni Tatooine na spotkanie ze swoim panem.A BobaFett bêdzie nie tylko ¿ywy, ale i wolny, gotów znów ruszyæ nagalaktyczne szlaki.Wolny i aktywny  najlepszy Å‚owca nagród nawszystkich Swiatach rozproszonych po galaktyce.Bossk nadal czuÅ‚ gniew i strach, jaki wywoÅ‚aÅ‚a w nim ta Swia-domoSæ.Gniew to uczucie dobrze znane  Trandoszanie co ranobudzili siê gniewni  ale strach byÅ‚ czymS nowym.I potê¿nym.PobudziÅ‚ go do dziaÅ‚ania, szybkiego i skutecznego.Nie traciÅ‚ czasu na rozgryzanie tajemnic [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl